ROZDZIAŁ 8
KLAUDIA:
Ciemne chmury spowiły niebo, ale jej to nie przeszkadzało. Siedziała na ławce w parku i wsłuchiwała się w muzykę płynącą ze słuchawek. Potrzebowała chwili samotności. W mieszkaniu bez przerwy coś się działo, a to było dla niej momentami męczące. Lubiła ciszę i spokój.
Poczuła pierwszą kroplę, która spadła na jej policzek. Jej chłód wywołał u niej dreszcze. Zerwała się z miejsca i wcisnęła słuchawki do kieszeni, żeby nie zmokły. Usłyszała grzmot i po chwili na niebie rozbłysła błyskawica, a na ziemię spadła ulewa. Momentalnie zrobiło się wokół szaro i widoczność stała się bardzo ograniczona. Zaczęła biec co sił. Bała się być poza domem w czasie burzy, zwłaszcza gdy wokół nie było żadnej żywej duszy. Woda ściekała jej z włosów i ubrań. W trampkach miała już kałuże. Deszcz padał tak mocno, że nie rozróżniała niczego dokoła. Przestraszyła się już nie na żarty. Zdała sobie bowiem sprawę, że błądzi po omacku, podczas gdy z nieba uderzają coraz mocniejsze błyskawice.
Po nieskończenie długim czasie dostrzegła małą altankę ukrytą w drzewach. To był prawdziwy cud, że ją zobaczyła przy tak słabej widoczności. Ruszyła w jej kierunku zdeterminowana by się pod nią schronić. Grzmiało coraz głośniej, a na niebie co chwila błyskało. Wbiegła szybko pod dach altanki i poczuła, że uderza w coś twardego. Uniosła głowę i zamarła. Stał nad nią bowiem nie kto inny jak Zbyszek! Szybko pomógł jej się podnieść. Patrzyli na siebie niepewnie. Panowała między nimi niezręczna cisza. To Klaudia pierwsza odwróciła wzrok, by spojrzeć na niebo, które przecięła błyskawica. Podskoczyła, gdy rozległ się kolejny ogłuszający grzmot. Siatkarz bez słowa ją do siebie przytulił i zaczął rozcierać jej ramiona. Był tak samo przemoczony jak ona. Jakim cudem się tu znalazł? Gdzie był wczoraj? Chciała zadać mu pytania, ale żadne nie przeszło jej przez gardło. Po chwili wahania wtuliła twarz w jego tors. Oparł głowę o zagłębienie jej szyi. Czuła ciepło jego oddechu na swojej nagiej skórze. Raz za razem przechodziły ją dreszcze - tym razem były jednak przyjemne i zmysłowe. Drżała w jego ramionach i wcale nie była już pewna czy to tylko z zimna. Kolejny huk. Jeszcze głośniejszy niż poprzedni. Cała przylgnęła do Zbyszka. Przytulił ją opiekuńczo.
- Jesteś bezpieczna - wyszeptał jej do ucha. - Nie pozwolę, aby cokolwiek ci się stało.
Stali tak, zapominając o całym świecie. Słyszeli tylko szum wody spływającej z nieba i jej stukanie o dach altanki. Co jakiś czas gdzieś uderzała błyskawica. Oni jednak byli świadomi tylko swej bliskości. Ich oddechów i bicia serc.
W końcu deszcz ustał, a niebo nieco pojaśniało. Zbyszek odsunął się od dziewczyny i wyjrzał poza altankę.
- Możemy już iść - odezwał się.
Chwyciła jego wyciągniętą dłoń - tak dużą w porównaniu z jej - i pozwoliła się prowadzić. Była zmęczona, głodna i zmarznięta. Wiedziała, że to się może skończyć chorobą. Marzyła o ciepłym prysznicu, dużej pizzy i swoim łóżku. Zbyszek odprowadził ją pod blok. Kiedy się zatrzymali spojrzał jej w oczy, a ona zadrżała. Wyglądał tak cholernie seksownie i męsko z tymi mokrymi włosami i w przemoczonym ubraniu. Na twarzy miał lekki zarost, który tylko potęgował to wrażenie. Pozwalając by pokierował nią impuls wspięła się na palce i pocałowała go w usta. Scałowała z nich krople deszczu. Poczuła jak rozchyla wargi i wdziera się językiem w jej wnętrze. Rozpalił ją ogień. Pogłaskała go po policzku, a on wtedy jakby oprzytomniał i odsunął się gwałtownie. Patrzył na nią przez chwilę, a potem odwrócił się odszedł bez słowa.
Po nieskończenie długim czasie dostrzegła małą altankę ukrytą w drzewach. To był prawdziwy cud, że ją zobaczyła przy tak słabej widoczności. Ruszyła w jej kierunku zdeterminowana by się pod nią schronić. Grzmiało coraz głośniej, a na niebie co chwila błyskało. Wbiegła szybko pod dach altanki i poczuła, że uderza w coś twardego. Uniosła głowę i zamarła. Stał nad nią bowiem nie kto inny jak Zbyszek! Szybko pomógł jej się podnieść. Patrzyli na siebie niepewnie. Panowała między nimi niezręczna cisza. To Klaudia pierwsza odwróciła wzrok, by spojrzeć na niebo, które przecięła błyskawica. Podskoczyła, gdy rozległ się kolejny ogłuszający grzmot. Siatkarz bez słowa ją do siebie przytulił i zaczął rozcierać jej ramiona. Był tak samo przemoczony jak ona. Jakim cudem się tu znalazł? Gdzie był wczoraj? Chciała zadać mu pytania, ale żadne nie przeszło jej przez gardło. Po chwili wahania wtuliła twarz w jego tors. Oparł głowę o zagłębienie jej szyi. Czuła ciepło jego oddechu na swojej nagiej skórze. Raz za razem przechodziły ją dreszcze - tym razem były jednak przyjemne i zmysłowe. Drżała w jego ramionach i wcale nie była już pewna czy to tylko z zimna. Kolejny huk. Jeszcze głośniejszy niż poprzedni. Cała przylgnęła do Zbyszka. Przytulił ją opiekuńczo.
- Jesteś bezpieczna - wyszeptał jej do ucha. - Nie pozwolę, aby cokolwiek ci się stało.
Stali tak, zapominając o całym świecie. Słyszeli tylko szum wody spływającej z nieba i jej stukanie o dach altanki. Co jakiś czas gdzieś uderzała błyskawica. Oni jednak byli świadomi tylko swej bliskości. Ich oddechów i bicia serc.
W końcu deszcz ustał, a niebo nieco pojaśniało. Zbyszek odsunął się od dziewczyny i wyjrzał poza altankę.
- Możemy już iść - odezwał się.
Chwyciła jego wyciągniętą dłoń - tak dużą w porównaniu z jej - i pozwoliła się prowadzić. Była zmęczona, głodna i zmarznięta. Wiedziała, że to się może skończyć chorobą. Marzyła o ciepłym prysznicu, dużej pizzy i swoim łóżku. Zbyszek odprowadził ją pod blok. Kiedy się zatrzymali spojrzał jej w oczy, a ona zadrżała. Wyglądał tak cholernie seksownie i męsko z tymi mokrymi włosami i w przemoczonym ubraniu. Na twarzy miał lekki zarost, który tylko potęgował to wrażenie. Pozwalając by pokierował nią impuls wspięła się na palce i pocałowała go w usta. Scałowała z nich krople deszczu. Poczuła jak rozchyla wargi i wdziera się językiem w jej wnętrze. Rozpalił ją ogień. Pogłaskała go po policzku, a on wtedy jakby oprzytomniał i odsunął się gwałtownie. Patrzył na nią przez chwilę, a potem odwrócił się odszedł bez słowa.
KINIA:
Obudził ją jakiś ruch koło niej. Otworzyła oczy i zobaczyła Emila przecierającego twarz. Co on robi u niej w sypialni? Zaraz... To nie była jej sypialnia! Leżeli nago na jakimś dywanie. Nago?! Podniosła się szybko i zakryła rękami. Spojrzał na nią ze zdziwieniem. pogłaskał ją delikatnie po udzie i pocałował w szyję.
- Co ja tutaj robię? - zapytała drżącym głosem.
- Siedzisz - zaśmiał się i pocałował ją tym razem w usta.
Wydało jej się, że ma przebłysk jakiegoś wspomnienia. Ich pocałunki, które rozpalały ją do czerwoności. Ich nagie ciała ciasno ze sobą splecione...
- Czy my... - spojrzała na niego niepewnie. - No wiesz?
Kiwnął głową i uśmiechnął się. Jego dłoń z uda powędrowała wyżej.
- Nie pamiętasz? - wpatrywał się w nią intensywnie.
- Coś niecoś pamiętam - przyznała, opadając na plecy pod naporem jego ciała.
- Boli cię głowa? - głaskał ją po pośladku.
- Na razie jakoś nie - jej oddech stał się urywany.
- Więc nic nie stoi na przeszkodzie abym przypomniał ci co zaszło w nocy - wyszczerzył się i wpił w jej usta.
Jego dotyk i ciało wydawało się być znajome, ale coś jej się nie zgadzało. Odpowiadała na jego pocałunki, ale myślami była daleko. Dłonią gładził jej piersi, a drugą kreślił kręgi na podbrzuszu. Cicho westchnęła. Jego język drażnił się z jej językiem. Jej oddech stał się teraz chrapliwy. Niespodziewanie w nią wszedł i wtedy sobie przypomniała.
Cieleśnie spędziła tę noc z Emilem, ale myślami była z Przemkiem i to Jego widziała, gdy całowała chłopaka. To Jego dłonie czuła na swoim ciele. To z Nim osiągnęła szczyt rozkoszy. Po tylu próbach zapomnienia okazało się, że nic się wcale nie zmieniło. Wciąż Go pragnęła i w chwili upojenia alkoholowego wyobraziła sobie, że jest przy niej, nawet nie rejestrując, że tak na prawdę spędza czas z Emilem. Przerażona tym odkryciem chciała jak najszybciej ubrać się i wyjść, lecz nie pozwalał jej na to fakt, iż Emil wciąż w niej był i składał pocałunki na jej dekoldzie. poruszał się coraz szybciej, a ona tylko odruchowo podążała za nim. Kiedy doszedł krzyknął głośno i zsunął się z niej. Chciała wstać, ale przyciągnął ją do siebie i pocałował w czoło.
- Chyba się w tobie zakochałem, Kinia - te słowa sprawiły, że poczuła się jak najgorsza dziwka na świecie. Brzydziła się sobą i swoimi erotycznymi marzeniami, w których główną rolę grał Przemek. Przez nie jej spokojny świat miał się całkiem zawalić.
- Co ja tutaj robię? - zapytała drżącym głosem.
- Siedzisz - zaśmiał się i pocałował ją tym razem w usta.
Wydało jej się, że ma przebłysk jakiegoś wspomnienia. Ich pocałunki, które rozpalały ją do czerwoności. Ich nagie ciała ciasno ze sobą splecione...
- Czy my... - spojrzała na niego niepewnie. - No wiesz?
Kiwnął głową i uśmiechnął się. Jego dłoń z uda powędrowała wyżej.
- Nie pamiętasz? - wpatrywał się w nią intensywnie.
- Coś niecoś pamiętam - przyznała, opadając na plecy pod naporem jego ciała.
- Boli cię głowa? - głaskał ją po pośladku.
- Na razie jakoś nie - jej oddech stał się urywany.
- Więc nic nie stoi na przeszkodzie abym przypomniał ci co zaszło w nocy - wyszczerzył się i wpił w jej usta.
Jego dotyk i ciało wydawało się być znajome, ale coś jej się nie zgadzało. Odpowiadała na jego pocałunki, ale myślami była daleko. Dłonią gładził jej piersi, a drugą kreślił kręgi na podbrzuszu. Cicho westchnęła. Jego język drażnił się z jej językiem. Jej oddech stał się teraz chrapliwy. Niespodziewanie w nią wszedł i wtedy sobie przypomniała.
Cieleśnie spędziła tę noc z Emilem, ale myślami była z Przemkiem i to Jego widziała, gdy całowała chłopaka. To Jego dłonie czuła na swoim ciele. To z Nim osiągnęła szczyt rozkoszy. Po tylu próbach zapomnienia okazało się, że nic się wcale nie zmieniło. Wciąż Go pragnęła i w chwili upojenia alkoholowego wyobraziła sobie, że jest przy niej, nawet nie rejestrując, że tak na prawdę spędza czas z Emilem. Przerażona tym odkryciem chciała jak najszybciej ubrać się i wyjść, lecz nie pozwalał jej na to fakt, iż Emil wciąż w niej był i składał pocałunki na jej dekoldzie. poruszał się coraz szybciej, a ona tylko odruchowo podążała za nim. Kiedy doszedł krzyknął głośno i zsunął się z niej. Chciała wstać, ale przyciągnął ją do siebie i pocałował w czoło.
- Chyba się w tobie zakochałem, Kinia - te słowa sprawiły, że poczuła się jak najgorsza dziwka na świecie. Brzydziła się sobą i swoimi erotycznymi marzeniami, w których główną rolę grał Przemek. Przez nie jej spokojny świat miał się całkiem zawalić.
ANDRZEJ:
Kolejka w supermarkecie ciągnęła się w nieskończoność. Co mu strzeliło do głowy, żeby robić dzisiaj zakupy?! Koło niego znerwicowana kobieta kazała uspokoić się swoim dzieciom, które zniecierpliwione stawały się coraz bardziej marudne. Andrzej potarł skronie ze znużeniem. Chciałby być już w domu. Chciałby móc odpocząć i wziąć długą kąpiel. Jednak najbardziej chciał się znów spotkać z Patką. Wciąż rozpamiętywał ich ostatnie spotkanie, od którego minęły dwa dni. Nadal nie wiedział czy jej nie uraził próbą pocałunku. Strasznie się tym zamartwiał. Od małego wpajano mu zasady traktowania kobiet. Zawsze starał się do nich wzorowo stosować. W dodatku ta dziewczyna zaczynała dla niego coraz więcej znaczyć. Miał nadzieję, że coś z tego będzie. Już od dawna nie był nikim zainteresowany. Ostatnia dziewczyna z jaką się spotykał była o niego chorobliwie zazdrosna i to zniszczyło ich związek,a jego zniechęciło do ponownego zaangażowania się. Od tamtego czasu trzymał się z dala od płci pięknej i spędzał wieczory samotnie. Dopiero Patka sprawiła, że zapragnął zmienić ten stan rzeczy. Postanowił, że złapie ją jutro po treningu, żeby wyjaśnić tę sytuację.
ŁUKASZ:
Patrzył na nią i nie mógł wydobyć z siebie głosu.
- Cieszę się, że przyszedłeś - odezwała się pierwsza. Mężczyzna, który otworzył mu drzwi stanął koło niej.
- Więc dlatego chcesz rozwodu - Łukasz zdołał wreszcie coś z siebie wykrztusić,
Spojrzała na niego niepewnie, jakby badała jego reakcję.
- Martin i ja chcemy razem zamieszkać - złapała mężczyznę za rękę. - Poza tym chciałabym zostać jego żoną, więc sam rozumiesz...
- Żoną?! - wykrzyknął siatkarz. - Przecież jesteś moją żoną do cholery!
Martin spojrzał na niego groźnie, ale nie dbał o to.
- Od jak dawna to trwa? - zapytał, zaciskając dłonie w pięści.
- Znamy się od czterech lat, ale jesteśmy razem od dwóch lat - odpowiedziała.
- Jesteście razem?! Nazwijmy to po imieniu! Macie romans! Temu twojemu kochasiowi nie przeszkadzało, że jesteś mężatką?! Dwa lata! Zdradzasz mnie od dwóch lat! Jak możesz patrzeć każdego dnia w lustro?!
- Łukasz...
- A w wakacje?! Mówiłaś, że mnie kochasz! Że jesteś szczęśliwa! Łgałaś mi prosto w oczy! Czy ten twój Martin wie, że zaledwie trzy miesiące temu się ze mną pieprzyłaś?! Musiałaś już być wtedy z nim w ciąży!
Po twarzy Agnieszki spływały łzy. Skuliła się jakby ktoś miał ją za chwilę uderzyć. Martin stał czujnie wpatrując się w Łukasza i każdy jego ruch.
- Możesz być spokojna - warknął. - Po tym co zobaczyłem nie mam zamiaru upierać się, aby nie doszło do rozwodu. Brzydzę się tobą!
Odwrócił się zamaszyście i ruszył w kierunku wyjścia. Dogoniła go w drzwiach i włożyła mu do ręki obrączkę. Tę samą, którą wsunął jej na palec dziesięć lat temu. Był wtedy młody i najwyraźniej naiwny, wierząc, że to już na zawsze.
- Przepraszam - wyszeptała z oczami pełnymi łez.
Poczuł, że jego serce pęka na miliony maleńkich kawałeczków. Mimo tego, że był na nią taki wściekły, to miał ochotę porwać ją w ramiona i powiedzieć, że wszystko jej wybaczy byleby z nim została.
Na to było jednak za późno. Nosiła w swoim łonie dziecko obcego mężczyzny. Należała już do kogoś innego.
BARTEK:
Wyszedł z hali i zatrzymał się. Zdał sobie sprawę, że z przyzwyczajenia śpieszy się do mieszkania, żeby zobaczyć się z Natalą, żeby nie czuła się już dłużej samotna. Zacisnął mocno szczęki i udał się do samochodu. Sam nie wiedział jak, ale nagle znalazł się przed barem. Po chwili wahania wszedł do środka. Bez rozglądania się usiadł przy barze i zamówił wódkę. Wiedział, że jeżeli ktoś go przyłapie będzie miał ogromne kłopoty, ale nie dbał o to teraz.
W jego przełyku zniknęła zawartość piątego kieliszka (a może siódmego?), kiedy zorientował się, że niedaleko niego siedzi seksowna blondynka. Miała mocny makijaż i bardzo krótką, czerwoną sukienkę. Szpilki uwydatniały zgrabność jej nóg. Rzuciła mu zalotne spojrzenie. Odpowiedział jej zdawkowym uśmiechem. Po chwili stała obok niego i głaskała go po ramieniu. Mówiła coś po rosyjsku, ale nic nie rozumiał. Zaczęła składać pocałunki na jego szyi. Nie wiedział co ma zrobić. W końcu nie zakończyli z Natalią definitywnie ich związku. Czuł jednak, ze na to się zanosi. Dlaczego więc miałby odmówić sobie przyjemności?
Złapał kobietę za rękę i wyprowadził na zewnątrz. Milczeli przez całą drogę do mieszkania. Na miejscu przyparł ją do ściany i zaczął całować bez opamiętania. Ich oddechu stały się urywane. Blondynka rozpięła jego spodnie i wsadziła rękę w jego bokserki. Jęknął i zdarł z niej sukienkę. Ze zdumieniem zaobserwował, że nic pod nią nie miała. Uniósł ją tak, że oplotła nogami jego biodra. Językiem kreśliła kółka na jego szyi, doprowadzając go tym do szaleństwa. Wbił się w nią szybko i gwałtownie. Krzyknęła i wbiła paznokcie w jego ramiona. Wykonywał agresywne ruchy, a przy każdym z nich kobieta uderzała plecami o ścianę. Nie dbał o to. Miał gdzieś czy ją to boli czy nie. W końcu poczuł rozkosz oblewającą jego ciało i zsunął się na podłogę szczęśliwy, że choć przez chwilę było mu dobrze. Blondynka oparła głowę o jego ramię i szepnęła mu coś do ucha, ale on nawet nie zwrócił na to uwagi.
Dla niego ta kobieta była nikim.
__________________________________________________________________
No to jestem z 8 ;)
Trochę mi z tym zeszło. Jednak tydzień temu były mecze i nie miałam czasu na nic innego. W końcu klasa maturalna to nie przelewki i trudno wygospodarować czas na więcej spraw. W dodatku w tym tygodniu złapało mnie jakieś choróbsko. Nienawidzę tego :/ Jeszcze mnie w piątek lekarz w przychodni olał, bo stwierdził, że ma za dużo pacjentów, a skoro nie miałam gorączki to przeżyję. Tak właśnie się o nas troszczą w tym kraju.
Staram się nadrabiać wasze opowiadania w miarę możliwości, ale jeszcze troszkę zaległości mi zostało. Mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu będę na bieżąco ;)
Pozdrawiam, K ;*