piątek, 13 września 2013

ROZDZIAŁ 7



Michał:
       Patrzył przez okno jak wsiada do samochodu i odjeżdża. Jedzie do rodziców. Tak mu powiedziała. Może by jej uwierzył, gdyby nie fakt, że wczoraj niechcący podsłuchał jej rozmowę telefoniczną. "Też za tobą tęsknię. Nie mogę się doczekać, aż cię zobaczę".  Te słowa wciąż dźwięczały mu w głowie, lecz przyjmował je z dziwną obojętnością. Zupełnie jakby nic go to nie obchodziło, że żona go zdradza. I może rzeczywiście tak było. Może jego serce stało się już tak lodowate, że nie było w stanie odczuwać żadnego żalu, ani nie mógł go rozpalić żar goryczy.
       Podniósł ramkę leżącą na komodzie. Ich zdjęcie ślubne. Stoją uśmiechnięci, szczęśliwi i zakochani.Tego już nie ma. Odeszło, a on już dawno się z tym pogodził. Od paru lat coś między nimi wyglądało inaczej, mimo iż najgorsze nadeszło tego roku. Ich namiętność była przez ostatnie lata spokojna, łagodna. Nie spalały ich płomienie pożądania. Rozmowy też wyglądały inaczej. Nie było w nich żadnej głębi. Zwykłe, proste, codzienne tematy. Nie potrzebował jednak teraz żadnej z tych rzeczy. Znalazł nowy sposób na życie i to mu na razie wystarczało.
      Tylko co jeśli kiedyś to przestanie mu starczać? Co jeśli zapragnie czegoś więcej?




Klaudia:
       Było już w pół do dziesiątej, a jego wciąż nie było. Znudzona oparła się plecami o bandę reklamową. Czy to możliwe, że zapomniał? Żałowała, że nie ma jego numeru. Mogłaby zadzwonić i zapytać co się stało. Po kolejnych trzydziestu minutach spędzonych na zagrywce, stwierdziła, że już nie przyjdzie. Poszła do szatni i przebrała się w coś wygodnego. Rozpuściła włosy i nałożyła delikatny makijaż.
        Wyszła z hali nadal czując rozczarowanie. "Może mu coś wypadło", starała się przekonać samą siebie. Zaufała mu przecież, a przynajmniej w pewnym stopniu. Zabolało ją, że się nie pojawił. Liczyła na niego. Wyglądało jednak na to, że nie miał ochoty dłużej tracić czasu z gówniarą na treningach w swoim wolnym czasie. Mogła to właściwie przewidzieć. Przecież ktoś taki jak Zbigniew Bartman nie zaznajamia się z takim szaraczkiem jak ona.
         Przechodziła przez park, kiedy poczuła silne uderzenie w plecy. Wyłożyłaby się jak długa, gdyby ktoś jej w porę nie złapał.
- Przepraszam bardzo - usłyszała męski głos. - Nic się pani nie stało?
Stał przed nią niezwykle przystojny mężczyzna. Wpatrywał się w nią z nieskrywaną troską.
- Nie, chyba nie - zdała sobie sprawę, że nieznajomy wciąż obejmował ją w pasie. On też to chyba zauważył, bo szybko zabrał ręce.
- Na pewno? - zapytał.
Kiwnęła głową, czując się lekko oszołomiona. Nie było to jednak spowodowane uderzeniem, tylko wrażeniem jakie wywarł na niej mężczyzna.
- Spieszę się do pracy, ale jeśli źle się czujesz to zabiorę cię do lekarza - zaoferował.
Z uśmiechem pokręciła głową.
- Nic mi nie jest. Gdzie pracujesz?
Był elegancko ubrany, ale w jego stroju był pewien luz.
- Jestem nauczycielem - wydawało jej się, że uważniej jej się przyjrzał, jakby coś oceniając.
- Że też w mojej szkole nie ma takich nauczycieli - wypaliła nim zdążyła się ugryźć w język.
Roześmiał się serdecznie i spojrzał na nią przyjaźnie.
- A do jakiej szkoły chodzisz?
- Do liceum w Żarach - wyjaśniła.
Zobaczyła zmieszanie na jego twarzy.
- Nie jesteś stąd? - zapytał.
Zaprzeczyła ruchem głowy.
- Przyjechałam tu grać w siatkówkę, ale dalej się uczę w starej szkole - spojrzała na niego zadziornie i dodała - Zaczynam żałować jednak, że nie zdecydowałam się na tutejszą palcówkę.
Nie poznawała samej siebie. Skąd u niej taka bezpośredniość?
- Grasz w jakimś klubie? - nie skomentował końcówki jej wypowiedzi.
- W Asseco Resovii, w mieszanej drużynie - po raz pierwszy poczuła się onieśmielona.
Powoli taksował ją spojrzeniem.
- Musisz być naprawdę dobra skoro grasz u Mistrza Polski - patrzył na nią z uznaniem.
- To się okaże - uśmiechnęła się niepewnie.
- Trzymaj - podał jej karteczkę, którą wyciągnął z portfela. Był na niej rząd cyfr. - Zadzwoń gdybyś potrzebowała pomocy z nauką.
- Dzięki - pomachał jej i odszedł, a ona stała jeszcze przez kilka minut z szerokim uśmiechem na twarzy.




Zbyszek:
        Stał  na parkingu w cieniu rosnącego pochyle buku. Widział jak zmierza ku drzwiom. Ciemne włosy opadały jej na plecy. Miała na sobie koszulę i spodnie, a do tego trampki. Przez ramię miała przewieszoną beżową torbę. Klaudia nie lubiła nosić dużych treningowych toreb, dlatego zawsze upychała wszystko do zwykłych toreb. Zdążył to już zauważyć. Uśmiechała się lekko, śpiewając piosenkę lecącą ze słuchawek, które miała w uszach. Po chwili zniknęła we wnętrzu Podpromia.
        Oparł się o murek, czując jak targają nim coraz silniejsze emocje. Żałował, że nie przyszedł do niej wczoraj. Prawda była taka, że po prostu stchórzył. Bał się swojej reakcji na jej widok. Przez cały ranek siedział w kuchni niezdecydowany, popijając kawę, aż w końcu było za późno, żeby zdążył. Do końca dnia nie miał humoru. Bez przerwy myślał o tym jak się musiała poczuć, gdy wreszcie zrozumiała, że wystawił ją do wiatru. Poczuł wibracje w kieszeni, lecz zupełnie to zignorował. Nie obchodziło go kto ani dlaczego dzwoni. Teraz potrafił myśleć jedynie o Niej - swoim niespełnionym marzeniu. Wiedział, że nie będzie mógł jej wiecznie unikać. W końcu będzie musiał zmierzyć się z rzeczywistością. Nie ucieknie przed samym sobą.
         Ktoś bezustannie dobijał się na jego numer, więc wyjął telefon z kieszeni. Asia. Odrzucił połączenie i wysłał jej sms-a, że nie może teraz rozmawiać. Stał tak, aż nie skończyła treningu. Wyszła z hali w towarzystwie znanej mu już trójki. Blondynka szła pod ramię z Kamilem. Śmiali się z czegoś. Brunet rozmawiał z kimś przez telefon, a Ona szukała czegoś w torbie. Na twarz opadały jej pasma włosów. Miał ochotę je odgarnąć i czule ją pocałować. Podniosła gwałtownie głowę i przestraszył się, że usłyszała jego myśli. A może nawet wypowiedział je na głos? Dziewczyna jednak pomachała tylko komuś po drugiej stronie ulicy i szybko dołączyła do oddalających się przyjaciół.
         Zbyszek potrafił tylko stać i patrzyć jak powoli staje się zupełnie dla niego niewidoczna.




Kinia:
        Zatopiła usta w przyjemnie chłodnej cieczy. Głośna muzyka katowała jej uszy, ale jej to wcale nie przeszkadzało. Tłum na parkiecie bezustannie się poruszał. Patrzyła na to z uśmiechem. Po spotkaniu z rodziną i z Nim musiała jakoś odreagować, a pierwszym co jej do głowy przyszło był  klub nieopodal jej mieszkania.
        Poczuła obejmujące ją znajome ramiona. Obróciła się by go pocałować. Patrzył na nią z zadziornym uśmieszkiem. Ich usta złączyły się w namiętnym tańcu. Zrobiło jej się gorąco. Pociągnął ją na parkiet. Tańczyła, wsłuchując się w muzykę. Ich ciała były bardzo blisko siebie. Oparł dłonie o jej łopatki. Obdarzyła go szerokim uśmiechem i zakołysała biodrami. Czuła się zadziwiająco dobrze i kobieco. Wiedziała, że jego obecność jej pomoże. Po kilkunastu przetańczonych piosenkach usiedli przy barze i zamówili drinki. Obejmował ją w pasie i co jakiś czas całował w płatek ucha, czym powodował u niej przyjemne dreszcze. Jednym długim łykiem wypiła swoje Cranberry Tini, na co wybuchnął zaraźliwym śmiechem, więc po chwili też zaczęła chichotać. Wypił z nią na spółkę swoje Black Cat i zaczął namiętnie ją całować, nie zwracając uwagi na to, że wokół nich są ludzie.
- Wychodzimy? - zapytał, gdy się od niej oderwał.
Kiwnęła głową i zeszła ze stołka. Od razu zaszumiało jej w głowie. Stanowczo za dużo wypiła tego wieczoru.
         Wyszli, trzymając się za ręce. Zamówił taksówkę. Gdy na nią czekali, przyciągnął ją do siebie, by nie zmarzła. Miała na sobie bowiem kusą,czarną sukienkę i szpilki w tym samym kolorze. Oparła głowę o jego ramię, a on gładził jej kark. Mruczała z zadowoleniem. Kiedy podjechała taksówka, wsiedli do niej szybko, żeby dłużej nie marznąć. Podał swój adres, na co nie zareagowała, tylko wtuliła się w jego ramię.
         Nagle zorientowała się, że wisi w powietrzu. Uświadomiła sobie, że niesie ją na rękach. Musiał jej się na chwilę urwać film, bo nie pamiętała momentu wychodzenia z taksówki. Otworzył drzwi do mieszkania i postawił ją na ziemi. Rozejrzała się po wnętrzu z ciekawością. Czuła na sobie jego wzrok. W pewnym momencie mocno ją objął i zaczął całować po dekoldzie. Westchnęła z rozkoszy. Zsunął z niej sukienkę, która bezszelestnie upadła na podłogę. Wyjęła stopy z niewygodnych butów, przez co zrobiła się dużo od niego niższa. Wziął ją więc na ręce. Ich usta się złączyły. Gorące oddechy mieszały się ze sobą. Rozpięła jego koszulę i przejechała dłońmi po jego klatce piersiowej. Zadrżał. Czuła, że pożera ją wzrokiem. Stała przed nim jedynie w czerwonej, koronkowej bieliźnie.  Przypomniało jej się powiedzenie: "Co czerwone to zboczone" i cichutko zachichotała, ale szybko stłumił ten dźwięk, ponownie ja całując. Zdjęła z niego koszulę i rozpięła pasek u spodni, by po chwili one również znalazły się na podłodze. Przyciągnął ją do siebie jeszcze bliżej. Objęła go mocno. Ich języki ściśle ze sobą współpracowały. Odpiął jej stanik i szybko odrzucił w bliżej nieokreślonym kierunku. Przez chwilę pochłaniał spojrzeniem jej piersi., a następnie zaczął je pieścić. Piszczała i skomlała, błagając o więcej. Zerwała z niego bokserki i przejechała dłonią po jego męskości. Zastygł w bezruchu, by po chwili jednym ruchem zdjąć z niej dolną część bielizny. Opadli na dywan. Leżała pod nim i składała pocałunki na jego torsie. Gładził dłonią jej kobiecość. Wiła się pod nim w ekstazie. Nie mogła zebrać myśli. W jej wnętrzu płonął ogromny płomień, którego nic już nie mogło ujarzmić. Przylgnęła ustami do jego warg. W tym samym momencie wszedł w nią głęboko. Jęknęła. Poruszali się w identycznym rytmie. Ich ciała idealnie ze sobą współgrały. Gdy osiągnęli szczyt rozkoszy, wbiła paznokcie w jego plecy. Cali spoceni i przyjemnie wykończeni leżeli na podłodze, mając splecione ze sobą dłonie. Uśmiechnęli się do siebie. Pogładził ją po policzku i delikatnie pocałował. Oparła głowę o jego klatkę piersiową i przymknęła oczy.
Teraz mogła spokojnie zasnąć...




_______________________________________________________________
No więc jest i 7.

Szczerze mówiąc nie wiedziałam czy w ogóle cokolwiek dodawać po kompletnie znikomym odzewie po ostatnim poście. Jednak obiecałam sobie przecież, że skończę to co zaczęłam.

Mam nadzieję, że znajdzie się chociaż kilka osób, które będą to stale czytały.

Pozdrawiam, K

8 komentarzy:

  1. Genialne! <3 Kocham Twoje opowiadanie ;D Najbardziej to wciągnęła mnie historia Klaudii i Zbyszka ;) Ale tego można było się spodziewać po mnie ;) Czekam na kolejny! ;* Zapraszam do mnie na nowy :) http://trudna-milosc-ciezka-przeszlosc.blogspot.com/ Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam na korelację siódmą na http://korelacja-zmyslowosci.blogspot.com/. Pozdrawiam, Caroline. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Z powodu jutrzejszego braku czasu - rozdział dzisiaj :) Zapraszam na kolejną odsłonę seksualnej diablicy Alexandry i wraz z nią proszę o komentarze :) http://ich-niemoralna-rzeczywistosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Powoli nadrabiam ;) Obiecuję, że to końca września skończę ;) Dodałam Twój blog do obserwowanych :D
    Tymczasem zapraszam na nowy rozdział: http://all-you-need-is-love-and-volleyball.blogspot.com/2013/09/rozdzia-26.html
    Przepraszam za SPAM
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział! Nareszcie udało mi sie nadrobić cały ten blog :)
    Pzdr :3
    I ZAPRASZAM DO MNIE - http://gemsetmeczjanowicz9.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  6. jeśli chcesz to serdecznie zapraszam na czwóreczkę http://jak-poemat.blogspot.com :)

    obiecuję nadrobić w weekend :*

    OdpowiedzUsuń
  7. hej :) jeśli chcesz zapraszam na czwóreczkę - http://fac-fideli-sis-fidelis.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam ;)
    Najbardziej lubię tutaj historią Zbyszka i Łukasza, ale inne też są niczego sobie!
    Podziwiam Cię, że nie gubisz się w opisach, bo z tyloma bohaterami to jednak jest troszkę pracy :)

    OdpowiedzUsuń