ROZDZIAŁ 5
Michał:
Słońce mocno świeciło na niebie, na którym nie było ani jednej chmurki. Wokoło rozbrzmiewał śpiew ptaków. Słychać było szczekanie psów, śmiech i rozmowy przechadzających się ludzi. Siedział na ławce i patrzył jak jego syn bawi się z innymi dziećmi. Miał taką roześmianą buzię. Był taki beztroski i szczęśliwy. Dla Michała był to najpiękniejszy widok na świecie.
Wczoraj pokłócił się z Dagmarą, która miała wyjechać służbowo na weekend i chciała zabrać ze sobą Oliwiera. Siatkarz nie chciał na to przystać. Miał bowiem przeczucie, że jego żona wcale nie wyjeżdża do pracy. Co prawda nigdy nie dostrzegał żadnych oznak, że ma kochanka, ale coś mu się tutaj nie zgadzało. Na samą myśl, że Daga mogłaby zabrać Oliego do innego mężczyzny ogarniała go ślepa wściekłość, która rozsadzała go od środka. Nigdy na to nie pozwoli. To jego syn i tak już będzie zawsze. Nic ani nikt tego nie zmieni. Zawsze będzie go chronił i się nim opiekować. Oli jest jego oczkiem w głowie. Oddałby za niego życie. Był gotów walczyć o niego ze wszystkich sił tak długo jak będzie trzeba.
Kinia:
Pogoda była idealna na wypad nad jezioro. Nic więc dziwnego, że Emil ją tam zabrał od razu po porannym treningu. Leżała na kocu w bikini i czuła ciepło promieni słonecznych na ciele. Czuła się tak błogo i beztrosko, co zdarzało jej się niezwykle rzadko. Nikogo to jednak nie dziwiło, gdy już poznał jej rodzinę.
Jej ojciec - Tomasz jest trenerem piłki ręcznej, a wcześniej sam grał. W środowisku jest znany jako bardzo wymagający i stanowczy coach. jedni go cenią a inni nie znoszą. Całe swoje życie podporządkował piłce ręcznej. Nawet rodzina nie była dla niego ważniejsza. Ożenił się dopiero pod koniec swojej kariery sportowej ze swoją wieloletnią przyjaciółką Anetą. Tworzyli zgrane małżeństwo, jednak Kinga podejrzewała, że tak naprawdę w ogóle się nie kochali i byli ze sobą, bo tak było dla nich wygodniej.
Jej najstarszy brat - Łukasz gra w Atletico Madryt. Ma żonę Małgosię i dwuletnią córeczkę Oliwię. Bardzo rzadko przyjeżdża do Polski. Jak podejrzewała miał dość ojca, który chciał kierować jego życiem i karierą. Jego małżeństwo z Małgosią nie było do końca akceptowane przez rodziców. Po pierwsze dlatego, że Łukasz ma dopiero dwadzieścia pięć lat i jest w pełni swej kariery, a żona może go rozpraszać. A po drugie dlatego, że pochodziła z małej wioski i nie miała pojęcia o życiu na salonach. Jej brat mimo wszystko pozostał nieugięty i poślubił ukochaną. Sam o sobie decyduje i jest szczęśliwy.
Drugi brat - Paweł chciał zostać żużlowcem, ale ojciec mu zabronił i kazał trenować piłkę ręczną. Paweł nie miał w sobie dość siły, żeby się sprzeciwić. Obecnie gra w SKA Mińsk i romansuje z kim popadnie. Wciąż pozwala ojcu sobą kierować i robi wszystko co ten mu nakaże.
Wielkim rozczarowaniem okazała się być ona sama. Od małego trenowała w najlepszych klubach, i choć dzięki Łukaszowi darzyła piłkę ręczną miłością, to nie z nią chciała wiązać swoją przyszłość. W tajemnicy przed ojcem od kilku lat trenowała siatkówkę. Następnie bez jego wiedzy podpisała kontrakt z PGE Skrą Bełchatów, czym doprowadziła go do szewskiej pasji. Nie odzywał się do niej od tego czasu. Tylko matka dzwoniła, by zapytać co u niej, a raczej po to by ją sprawdzać. Jej wielkim wsparciem był Łukasz, który gorąco popierał jej wybór.
- Hej, słoneczko - głos Emila wyrwał ją z rozmyślań. - Uważaj, bo się spieczesz.
Spojrzała na niego i po raz kolejny pomyślała jaką jest szczęściarą. jego blond włosy były rozwiane przez wiatr. Na opalonej twarzy jaśniał uśmiech, a oczy mu niesamowicie błyszczały. Spontanicznie go pocałowała. Miał ciepłe usta. Na początku był zaskoczony, ale szybko odpowiedział na jej pocałunek. Całował ją zdecydowanie, ale czule. Dłonią głaskał ją po policzku. Miała na plecach gęsią skórkę. W pewnym momencie jego dłoń spoczęła na jej płaskim brzuchu. Jeden z opuszków jego palców zahaczył o jej pępek. W jej głowie pojawiło się wspomnienie tego wieczoru spędzonego u Niego, kiedy uciekła z domu po kłótni z rodzicami. Nie wiedziała wtedy jeszcze, że ich zna. Przyszła do Niego ufna i pełna nadziei. On ją dotykał i robił to jak nikt inny.
Oderwała się od Emila, gdy przed oczami stanęła jej Jego twarz. Oddech miała urywany i nie mogła złapać tchu.
- Wszystko w porządku? - zapytał chłopak z troską w głosie.
Kiwnęła tylko głową i przytuliła się do niego.
Nie chciała myśleć o swoich wspomnieniach. W tej chwili pragnęła być po prostu bezpieczna.
Zbyszek:
Włożył ostatni talerz do zmywarki i wszedł do salonu. Asia leżała na kanapie i oglądała jakiś serial komediowy. Co jakiś czas wybuchała śmiechem przyjemnym dla ucha. Kremowa sukienka podwinęła jej się do połowy uda. Kiedyś na ten widok od razu zacząłby ją uwodzić. Dzisiaj po prostu usiadł koło niej, a ona oparła głowę o jego ramię. Siedzieli w ciszy. Z przyzwyczajenia głaskał ją po włosach. Kobieta oparła dłoń niebezpiecznie blisko jego przyrodzenia. W pewnym momencie spojrzała na niego z przebiegłym uśmieszkiem.
- Co ty na to, aby spędzić resztę dnia w łóżku? - zapytała, drażniąc językiem jego wargi.
- Nie mogę - odsunął się delikatnie.
Patrzyła na niego zaskoczona i kompletnie zbita z tropu. No tak, w końcu nie często się zdarzało, żeby Zbyszek Bartman odmawiał seksu.
- Dlaczego? - wydawała się być całkowicie zagubiona.
- Obiecałem Klaudii, że z nią potrenuję - wyjaśnił spokojnie.
- Zaraz... Co to za Klaudia? - kobieta ledwo nad sobą panowała.
- Koleżanka z Resovii. Gra w mieszanej drużynie - podniósł się z kanapy.- Wybacz, ale muszę już iść. Nie chcę się spóźnić - pocałował ją w policzek i poszedł po swoją torbę treningową. Wychodząc nie odezwał się ani słowem. Zresztą Asia była zbyt pogrążona w myślach, żeby w ogóle zauważyć, że już go nie ma w mieszkaniu.
Klaudia:
Stała na środku boiska i wsłuchiwała się w swój oddech. Musiała zebrać myśli i uspokoić nerwy. Strasznie się stresowała dzisiejszym treningiem. Ledwo tknęła obiad. Przyjaciele żartowali sobie z niej, że z ćwiczeń nic nie wyjdzie, bo padnie na zawał. Mieli w tym trochę racji.
- Cieszę się, że już jesteś - Zbyszek wbiegł na boisko w swoim stroju treningowym z Mikasą w ręce.
- Co będziemy dzisiaj robić? - była zadowolona, że głos jej nie zadrżał.
- Potrenujemy ataki w linie boczne, tak żebyś nabrała w tym precyzji i piłka nie wychodziła ci na aut. Musisz stać się pewna siebie w tym co robisz.
Przez następne dwie godziny ciężko trenowali bez chwili wytchnienia. W końcu padli wycieńczeni na boisko.
- Dobrze, że jutro mam trening dopiero po południu - zaśmiał się Zbyszek.
- A ja wieczorem - zawtórowała mu dziewczyna.
- Świetnie się dzisiaj spisałaś - posłał ciepły uśmiech w jej stronę.
- Serio? Czy mówisz tak tylko po to, żeby podnieść mnie na duchu?
- Mówię poważnie - patrzył jej prosto w oczy. - Zawsze mówię to co myślę. Jeśli byłabyś beznadziejna bez wahania bym ci o tym powiedział. Sądzę, że w takim tempie szybko nadrobisz zaległości.
Szczęśliwa pobiegła wziąć prysznic. Kiedy wyszła z szatni, zauważyła stojącego nieopodal Zbyszka.
- Odprowadzę cię do domu - oznajmił.
Przez całą drogę żartowali i się przekomarzali. Klaudia całkiem zapomniała o swoim stresie. Kiedy stanęli pod jej klatką, spojrzała na mężczyznę ze szczerym uśmiechem.
- Dziękuję za dzisiaj - powiedziała.
- Cała przyjemność po mojej stronie - ukłonił się komicznie, na co się roześmiała.
- Lubię cię taką - jego spojrzenie się zmieniło. Nie potrafiła określić co w nim było, ale sprawiało, że pociły jej się dłonie, a serce waliło jak młotem.
- Jaką? - wydukała.
- Taką uśmiechniętą, szczęśliwą - dotknął dłonią jej policzka. Zadrżała. Starała się unikać jego wzroku, by nie zobaczył jakie wywarł na niej wrażenie.
- W ten weekend jestem zajęty, ale co powiesz na poranny trening w poniedziałek o dziewiątej? - patrzył na nią wyczekująco.
- Pewnie - przytaknęła z entuzjazmem. - Z wielką chęcią.
- To dobranoc - powoli zbliżał do niej swoją twarz. Zaczęła szybciej oddychać. Bała się, że nie ustanie na nogach i za chwilę upadnie. Nagle poczuła jego usta w kąciku swoich warg. Jego pocałunek był delikatny niczym muśnięcie motyla, ale i tak dreszcz przeszył jej ciało.
Ostatni raz obdarzył ją uśmiechem i odszedł w ciemność.
______________________________________________________________
Trochę krótki ten rozdział mi wyszedł, ale nie mam za bardzo czasu na rozwijanie się. Muszę się spakować i ogarnąć jakoś pokój do mojego powrotu, a to nie będzie łatwe.
Mam małego stresa, bo jadę na obóz językowy do Anglii. Nie znam nikogo z ludzi, którzy też tam będą i boję się, że będę miała najmniejszy zasób słów. Przepraszam, że piszę o tym tutaj, ale gdzieś musiałam wylać swoje "żale".
Jutro jest wątpliwe, żebym miała czas coś dodać, także następna odsłona dopiero we wrześniu. Najprawdopodobniej pierwszego. Liczę, że nie zapomnicie o mnie przez ten długi czas i kiedy wrócę znowu będziecie czytać moje bazgrołki ;)
Cheers, K ;*