piątek, 9 sierpnia 2013

ROZDZIAŁ 1

https://www.youtube.com/watch?v=6OlFF11yjuo 

Klaudia:
        Stała podekscytowana przed halą Podpromie. Wciąż nie mogła w to wszystko uwierzyć. FIVB postanowiło poszerzyć skalę siatkówki i stworzyć ligę drużyn mieszanych.Kobiety i mężczyźni mieli grać w tych samych zespołach. W każdej grupie muszą być przynajmniej dwie osobniczki płci żeńskiej w tym samym czasie na boisku, tak aby trenerzy nie decydowali się zawsze na chłopaków. Pomysł mieszanych drużyn wzbudził mieszane uczucia u pasjonatów siatkówki na całym świecie. Jedni uważali, że to cudowna sprawa i kolejny krok na przód w rozwoju tego sportu. Zaś inni traktowali to jak kompletną głupotę i stratę czasu. Nie mniej jednak w całej Polsce odbyły się tzw. "przesłuchania". Poszukiwano nowej krwi i nowych talentów. W taki oto sposób dostałą swoją szansę. Nigdy dotąd nie trenowała, ponieważ w tam gdzie się wychowała nie miała ku temu warunków. Dlatego też szansę od FIVB potraktowała jak dar od niebios i postanowiła w pełni ją wykorzystać. Udało jej się dostać do zespołu tworzonego przez Mistrza Kraju - Asseco Resovię Rzeszów, co było dla niej ogromnym zaskoczeniem. Otrzymała pozycję atakującej, była więc fenomenem wśród nowych drużyn, gdyż w żadnej innej drużynie dziewczyna nie pełniła takiej funkcji. Była zdeterminowana, aby pokazać wszystkim, że na to zasłużyła.
- Już jesteśmy! - krzyknęła do niej nadbiegająca blondynka. To była Ania, która miała grać na pozycji libero, jak większość dziewczyn w nowej lidze. Za nią szli Dominik i Kamil - przyjmujący. Wszyscy poznali się podczas "przesłuchań", kiedy to razem dostawali się na coraz to wyższe etapy. Zaprzyjaźnili się ze sobą i wybrali ten sam klub do grania.
- Cieszę się, że was widzę - uśmiechnęła się Klaudia i uściskała każdego po kolei.
- Chodźmy już i rozejrzyjmy się po  hali - powiedział Dominik.
Miał kruczoczarne włosy i niebieskie oczy, których barwa przypominała głębię oceanu, w którym można było zatonąć. Miał 19 lat i był jedynakiem. Jego tata też był siatkarzem. Zaczynał w Częstochowie, lecz prawie przez całe życie grał we Francji, dlatego Dominik świetnie operował tym językiem. Jego mama była dziennikarką sportową i podczas jednego z wywiadów poznała jego tatę. Dominik dotąd trenował we Francji w męskiej lidze juniorów. Ma już na koncie Mistrzostwo Francji i kilka statuetek MVP. Studiował korespondencyjnie na Uniwersytecie Warszawskim dziennikarstwo. Odziedziczył więc pasję po obojgu rodziców. Kiedy usłyszał o nowym projekcie FIVB zaryzykował i przyjechał do Polski. Na razie mu się to opłaciło bo jest w zespole Mistrza Kraju.
         Po wejściu przez główne drzwi natknęli się na siwego pana po pięćdziesiątce - ochroniarza.
- Dzisiaj wstęp wzbroniony - oznajmił stanowczym tonem.
- My z nowego zespołu jesteśmy - odezwał się Kamil.
- Tego mieszanego - uzupełniła Klaudia.
Przyjrzał im się uważnie i w końcu machnął ręką.
- Dobra, idźcie. Obyście nie kłamali - pogroził im palcem.
Uradowani pobiegli szerokim korytarzem, aż w końcu podeszli pod drzwi sali. Były lekko uchylone i dobiegał zza nich odgłos piłek uderzających o parkiet.
- Chyba ktoś ma trening - Ania niepewnie spoglądała na drzwi.
- Nie cykajcie - roześmiał się Dominik. - W końcu jesteśmy już pełnoprawnymi członkami Resovii. Podpisaliśmy umowy.
Pewnym ruchem otworzył szeroko drzwi i ruszył przodem. Nieśmiało podążyli za nim.
Klaudia rozglądała się wokoło z zapartym tchem. Czy to nie ironia, że nigdy dotąd nie udało jej się obejrzeć żadnego meczu siatkówki na żywo, a teraz sama miała grać na tak wielkiej hali przed tyloma ludźmi? Dostrzegła Andrzeja Kowala siedzącego na ławeczce i piszącego coś zamaszyście po kartce. Cała drużyna rozciągała się teraz na parkiecie bądź odbijała między sobą piłkę.
          Nagle drzwi za ich plecami trzasnęły z hukiem i wszyscy jak jeden mąż spojrzeli w ich kierunku.
- Cześć wam - zawołał Dominik, który jak zwykle był bardzo pewny siebie. Ze swoją czerwoną koszulką na krótki rękawek wcale aż tak bardzo nie wyróżniał się na tle Pasiaków.
- Kim jesteście? - zapytał Kowal, wstając z ławki. - To zamknięty trening.
"No pięknie się zaczyna", pomyślała Klaudia.
- Jesteśmy nowi - oznajmił Kamil i całą czwórką zbliżyli się do parkietu. - Będziemy grać w mieszanej drużynie.
- Trzeba było tak od razu! - Ignaczak podskoczył entuzjastycznie. - Gdzie to ja podziałem swoją kamerę?
- Witamy w Resovii - odezwał się z rosyjskim akcentem Achrem.
- Grać w jednej drużynie z babami, tez coś - usłyszeli czyjś głos lecz nie potrafili określić do kogo on  należał.
- Mam! - krzyknął radośnie Igła i podbiegł do nich ze swoją zabawką. - Drodzy państwo a oto nowe nabytki Asseco Resovii - przeleciał kamerą tuż przed ich twarzami.
- Przestań, Krzysiu, bo jeszcze ich przestraszysz - zaśmiał się Łukasz Perłowski.
Cała drużyna zaczęła się z nimi witać. Wszystko działo się tak szybko, że Klaudia nie wiedziała kto ją w danej chwili ściska.
- To jakie pozycje obstawiacie? - podniosła szybko głowę i zauważyła, że pytanie zadał Zbyszek Bartman - nowy nabytek Asseco Resovii. Stał zaledwie parę kroków od niej i nie mogła oderwać od niego wzroku. Na żywo jest jeszcze przystojniejszy!
- My jesteśmy przyjmującymi - Dominik wskazał na siebie i Kamila. - Najlepszymi ma się rozumieć - zabawnie poruszył brwiami, a wszyscy się roześmiali.
- Ja jestem libero - wyszczerzyła się Anka.
- O, to będę miał kogo przyuczać - ucieszył się Ignaczak.
- Ty się lepiej skup na sobie - zgasił go Zibi.
- A ty? - zwrócił się do Klaudii po czesku Tichacek.
Spojrzała na nich wszystkich niepewnie. Ludzie zawsze dziwnie reagowali, kiedy mówiła im o swojej pozycji. Bała się, że tym razem będzie tak samo.
- Jestem atakującą - powiedziała cicho.
Zaległa cisza. Wszyscy starali się wzrokiem ocenić jej wzrost i budowę ciała. Nic dziwnego. W świecie takich wielkoludów uchodziła za kurdupla ze swoimi 168cm wzrostu. Poza tym wyglądała przy nich na chucherko.
- Więc to ty jesteś tym ewementem - odezwał się Achrem.
- Ewenementem jak coś, Alku - roześmiał się Krzysiek czym rozluźnił atmosferę.
- W takim razie musi być w tobie coś wyjątkowego - powiedział Paul Lotman, świdrując ją wzrokiem. Tylko jak on kurde zrozumiał o czym oni tutaj mówili?
- Ej, ty masz żonę - szturchnął go Kovacevic, a wszyscy ponownie się roześmiali.
- No dobrze, chłopcy koniec tych pogaduszek - wtrącił się trener. - Wracajcie do treningu .
Kiedy wszyscy się rozeszli odwrócił się w stronę czwórki nastolatków.
- A wy jak chcecie to możecie dzisiaj popatrzeć.
Rozsiedli się więc wygodnie na krzesełkach i z uwagą obserwowali poczynania starszych kolegów.



Łukasz:
     Obudziły go pierwsze promienie słońca. Przetarł twarz dłonią i powoli podniósł się z łóżka. Był zmęczony. Nie  wyspał się jeszcze wystarczająco po podróży. Niestety dzisiaj miał badania w nowym klubie, więc nie mógł sobie pozwolić na dłuższe lenistwo. Poszedł pod prysznic. Gorące strużki wody zmywały z niego resztki snu. Rześki i pełen zapału ubrał się w dres i przeszedł do kuchni. Na śniadanie zrobił sobie jajecznicę i zjadł ją czytając nowinki ze świata siatkarskiego. Nowy pomysł FIVB na mieszane drużyny wydał mu się ciekawy i obiecał sobie, że będzie oglądał polskie rozgrywki. W końcu to coś nowego i może być bardzo interesujące.
     Nagle rozdzwonił się jego telefon. Zerknął na wyświetlacz. Sylwia - jego siostra. Nie miał ochoty z nią teraz rozmawiać. Od razu zorientowałaby się, że coś jest nie tak. Przecież zna go nie od dziś. A jako starsza siostra poczułaby się zobowiązana do przeprowadzenia śledztwa w tej sprawie - oczywiście dla jego dobra. Nie chciał na razie nikomu mówić o Agnieszce. Najpierw sam musiał się z tym uporać.
Dopił do końca herbatę i udał się na badania.



Michał:
      Jak dobrze było znów wejść do szatni i zobaczyć się ze wszystkimi! Jego przyjaciel, Mario, jak zwykle zrobił wokół siebie bałagan. Po podłodze walały się skarpetki, ochraniacze, bandaże i plastry. Sam atakujący stał nieopodal, śmiejąc się z czegoś razem z Pawłem Woickim.
- Cześć wszystkim - przywitał się Michał, na co koledzy odpowiedzieli bardzo entuzjastycznie.
Michał Bąkiewicz podszedł i poklepał go po ramieniu. Kłos z szerokim uśmiechem na twarzy strzelił mu fotkę.
- Wrzucę na fejsa - ucieszył się.
Winiarski pokręcił tylko z niedowierzaniem głową i zaczął się przebierać.
- Jak tam w domu? - przysiadł się do niego Pliński.
- W porządku - odpowiedział zakładając koszulkę z numerem 13. Nikt oprócz Wlazłego nie wiedział o jego kłopotach z Dagmarą.
- To dobrze - uśmiechnął się Daniel. - W sobotę robię u siebie grilla. Zaprosiłem wszystkich chłopaków. Wpadnij z Dagą i małym.
- Zobaczymy - zbył go siatkarz i ruszył do wyjścia. Wiedział, że nie uda mu się długo ukrywać swoich problemów. Był w końcu sezon ligowy i właśnie w tym czasie spędzali wszyscy razem czas w towarzystwie swoich drugich połówek czy rodzin. Nie będzie mógł wiecznie wymyślać wymówek dlaczego nie przyjdą z żoną. Nie zabierze jej też do chłopaków, bo nie miał ochoty na jej towarzystwo.
Ze złością uderzył pięścią w ścianę. Dlaczego wszystko musiało się tak pokomplikować?



Kinia:
     - Tak więc witamy w PGE Skrze Bełchatów - prezes Konrad Piechocki z entuzjazmem uścisnął dłoń dziewczyny.
- Dziękuję - odwzajemniła uścisk.
- Jeżeli chcesz możesz teraz obejrzeć Energię - z ojcowskim uśmiechem skierował ją w stronę drzwi. - Jakbyś miała jakieś pytania to jestem do twojej dyspozycji.
Podziękowała i ruszyła korytarzem.
- Też nowa Skrzatka?
Odwróciła się i zobaczyła stojącego pod ścianą chłopaka. Uśmiechał się zawadiacko. Jego bursztynowe oczy przyciągały ją niczym magnes. Głos miał zmysłowy i lekko zachrypnięty. Miał na sobie beżową koszulę z długom rękawem i jasne dżinsy.
- Tak - odpowiedziała. - A ty?
- Nowy przyjmujący - wyprostował się i wyciągnął w jej stronę dłoń.
Roześmiała się lekko i ją uścisnęła.
- Również przyjmująca - oznajmiła.
Chłopak uniósł do góry brwi w geście zaskoczenia, lecz po chwili się opanował.
- Emil jestem - jego oczy ją hipnotyzowały.
- Kinga - odparła. - Dla przyjaciół Kinia.
- Dasz się zaprosić na jakiś deser, Kinia? - położył szczególny nacisk na ostatnie słowo.
Z uśmiechem przytaknęła.
     Udali się do małej kawiarenki leżącej ulicę od hali Energia. Emil jak na dżentelmena przystało przepuściłją w drzwiach. Zajęli miejsca przy stoliku przy oknie. W pomieszczeniu nie było wielu ludzi. Jakaś rodzina zajadała się słodkościami, opowiadając coś sobie nawzajem. Dwie kobiety z poważnymi minami popijały kawę. Nieco dalej zapatrzona w siebie para jadła deser lodowy.
- Co zamawiasz? - zapytał chłopak, spoglądając na  nią znad menu.
- Szarlotkę - uśmiechnęła się.
Podeszła do nich młoda kelnerka. Jej szminka była krwistoczerwona, tak samo jak jej długie paznokcie, które stukały znudzone o notes.
- Co państwo zamawiają? - spytała ze znużeniem.
- Dwie szarlotki.
- Co do picia? - kobieta wyglądała jakby miała zaraz ziewnąć.
Emil spojrzał na dziewczynę pytająco.
- Poproszę mrożoną herbatę - odezwała się.
- Dwie mrożone herbaty - podsumował chłopak.
Kelnerka odeszła wolnym krokiem.
- Opowiedz mi coś o sobie - Kinia spojrzała na swojego towarzysza.
- Hmm... - zastanowił się. - No więc gram w siatkówkę odkąd skończyłem 12 lat. Urodziłem się w Łodzi i tam też trenowałem. Przez dwa ostatnie lata grałem w AZS Nysie, ale nie mogłem się wybić. Dlatego postanowiłem spróbować czegoś nowego - drużyny mieszanej.
- Ktoś w twojej rodzinie też jest sportowcem? - spytała.
- Mój wujek był tyczkarzem. Tata jest instruktorem tenisa, a mama fitnessu. Także chęć ruchu mam po nich - roześmiał się. - Poza tym mój brat Łukasz uprawia sztuki walki. Był mistrzem Polski, a teraz walczy o Mistrzostwo Europy. Wiem, że nie powinienem się chwalić, ale...
- Żadnych ale - przerwała mu. - Po prostu jesteś dumny z brata.
- To prawda - uśmiechnął się. - A jak jest u ciebie?
- Moja cała rodzina to pasjonaci piłki ręcznej, także jestem czarną owcą w rodzinie - roześmiała się, a one jej zawtórował.
W tym samym momencie przyszła kelnerka z ich zamówieniem.
- Mmm... Jakie to pyszne! - zachwyciła się Kinia, przełykając ciasto. - Chyba stanę się stałą bywalczynią tego miejsca.
- Będę wiedział gdzie cię szukać - powiedział Emil.
Ich spojrzenia się skrzyżowały, a jej natychmiast zrobiło się gorąco. Zarumieniła się i wróciła do jedzenia.
- Dlaczego zdecydowałaś się na Skrę? - zapytał.
- Bo tu gra mój idol, Mariusz Wlazły - wyszczerzyła się .
- A więc będę miał rywala - chłopak pokiwał głową z udawaną powagą.
- On ma żonę i dziecko, głupku - roześmiała się.
- A więc mam czysty teren - uśmiechnął się zadowolony.
Delikatnie pogłaskał ją po policzku, a ona zadrżała pod wpływem jego dotyku.
         Gdyby tylko wiedział...




____________________________________________________________________________

A oto i pierwszy rozdział. Mam nadzieję, że nie jest za długi ani za nudny. Nie lubię pisać początków opowiadań, bo zawsze trzeba robić te wszystkie wprowadzenia, dlatego liczę, że szybko przez to przebrnę.
Liczę też, że pomysł z mieszanymi drużynami nie jest rażąco naciągany  i da się go przeżyć ;)

Przepraszam, jeśli przynudzałam. A tobie Zołzo jak widzisz uległam i nazwałam bohaterki tak jak chciałaś ;p

9 komentarzy:

  1. Dużo osób w tym opowiadaniu, ale to jak najbardziej pozytywnie. :) spodobało mi się, nawet bardzo. ;p jeśli możesz, informuj mnie na moim blogu o nowych rozdziałach. Z góry dzięki, pozdrawiam ;*
    http://sztuka-zycia-to.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. no kilka osób na raz, tak się lekko miesza, ale pierwszy rozdział jak najbardziej udany ! :)
    moje gg : 47845450
    czekam na dwójkę :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się ;) Czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jej aż ciężko ogarnąć kto jest kim. Może z czasem będzie łatwiej.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pierwszy raz spotkałam się z pomysłem mieszanych drużyn ;) Czytając o tym przeszłam chyba przez wszystkie fazy zaskoczenia, aż w końcu postawiłam na 'a co mi tam, może będzie ciekawie'. Rozumiem, że te mieszane drużyny są utworzone oprócz tych profesjonalnych męskich, tak? Bo takie pytanie od razu pojawiło się u mnie na początku czytania.
    Dużo bohaterów i generalnie rzadko czytuję takie opowiadania, ale to mnie poważnie zainteresowało. Poproszę jeszcze tylko o dodanie w znaczących ilości postaci Wlazłego, bądź Lotmana i już w ogóle będzie cud, miód :)
    Początki rzeczywiście są nudne i trochę ciężkie do pisania, też ich nie lubię tworzyć, jednak czytanie nie sprawia takich trudności, to zapewniam Cię :p Poza tym trzeba ułożyć historię na jakiś podstawach, więc początki są kluczowe (chociaż w dalszym ciągu - nudne do pisania :D).
    Dodaję do zakładek i będę czekać na coś nowego, buziaki :*
    http://nad-przepasciaa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drużyny mieszane są na równi profesjonalne z tymi męskimi i są tworzone w tych samych klubach co one ;)
      Poza tym mogę ci obiecać, że Wlazły będzie jedną z kluczowych postaci tyle, że dopiero po dłuższym czasie, więc trzeba uzbroić się w cierpliwość. Oczywiście to nie znaczy, że nie będzie się pojawiał wcześniej, wręcz przeciwnie ;)

      Usuń
  6. Pomysł na mieszane drużyny jest tak nierealny, że aż interesujący. Jednak wciąż muszę sobie przetrawiać tą sprawę, bo nie bardzo umiem sobie wyobrazić jak miałoby to funkconować. Liczę, że jakoś nam to przedstawisz w kolejnych odsłonach. Po opowiadaniu siatkarskim oczekuję przede wszystkim dużo akcji z samymi siatkarzami, a tu póki co wśród nich sama melancholia. W pierwszym rozdziale jest przewaga fikcyjnych postaci i mam wrażenie, że siatkarze są trochę na boku, choć może się mylę. Oby w przyszłości było ich dużo dużo więcej.
    Czekam na kolejny rozdział, w którym liczę, że rozwiejesz moje wątpliwości.
    Pozdrawiam, Paula

    OdpowiedzUsuń
  7. Pojawił się nowy, 28 rozdział na http://jestesmy-sobie-przeznaczeni.blogspot.com/.
    Pozdrawiam i zachęcam do przeczytania oraz skomentowania- to pomaga :)

    OdpowiedzUsuń