ROZDZIAŁ 2
http://www.youtube.com/watch?v=7-1lcoBxmF8
Andrzej:
Spóźniony wbiegł do szatni. Wczoraj zapomniał nastawić sobie budzik i teraz miał 20 minut spóźnienia. Nie cierpiał tego. Nie cierpiał się spóźniać. W pośpiechu ściągnął białą koszulkę polo i dżinsowe spodnie. Zrzucał z siebie właśnie trampki, gdy ktoś wparował do środka.
- O Boże! Przepraszam - dziewczyna spłonęła rumieńcem. - Myślałam, że tu już nikogo nie ma.
Zorientował się, że stoi przed nią w samych brązowych bokserkach. Włożył na siebie szybko klubowe spodenki.
- Nic się nie stało - uśmiechnął się w kierunku wyraźnie speszonej dziewczyny. - Co cię tu sprowadza?
- Chciałam zobaczyć jak wygląda szatnia - zdziwiony uniósł jedną brew. - Będę tu grała - wyjaśniła.
- Nie ma tu sekcji żeńskiej - Andrzej zawiązywał teraz buty.
- Wiem. Ja będę w tej mieszanej.
Uniósł głowę i uważnie się jej przyjrzał. Miała jasne blond włosy związane w kucyk. Błękitne oczy otoczone były przez długie jasne rzęsy. Miała na sobie białą koszulkę z dużym napisem I love New York i krótkie spodenki. Na stopach widniały wyraźnie zużyte już trampki, a przez ramię zwisała jej kremowa torba. Dziewczyna musiała mieć nieco ponad 180 cm.
- Czemu mi się tak przypatrujesz? - spytała.
- Lubię patrzeć na piękne kobiety - wyszczerzył się.
Zaskoczona uniosła do góry brwi.
Nagle zorientował się jak późno już jest. Trener go zabije!
- Wybacz, ale muszę już lecieć - podniósł się szybko i ruszył w kierunku drzwi.
- Zapomniałeś czegoś - dziewczyna śmiała się do rozpuku.
Obrócił się i zobaczył, że stoi z jego klubową koszulką w ręce. Szybko ją odebrał i wciągnął przez głowę.
- A tak w ogóle to Patka jestem - uśmiechnęła się.
- Andrzej - odwzajemnił gest i czym prędzej pobiegł w kierunku sali.
Patrycja:
Została sama w szatni. Z uśmiechem rozejrzała się po pomieszczeniu. Na ścianach wisiały drewniane wieszaki na ubrania, a pod nimi stały ławki w tym samym kolorze. Ściany były barwy czystej bieli. Na środku szatni stał kwadratowy stół, który był cały zawalony plecakami i ubraniami, na których szczycie leżała Mikasa. Każdy wieszak był zajęty, jak i miejsce pod nim. Po prawej stronie znajdowały się dębowe drzwi. Otworzyła je i jej oczom ukazała się biała, kafelkowa łazienka. W rzędzie obok siebie stało osiem pryszniców odgrodzonych od siebie ściankami. Po lewej stronie było tyle samo ubikacji i zlewów. Nad każdym zlewem wisiało lustro, koło którego znajdował się ręczniczek.
Zadowolona z tego co zastała wyszła na korytarz i skierowała się do windy.
Powrót do Polski wiązał się dla niej z powrotem bolesnych wspomnień. Bała się tu przyjechać, ale FIVB dało siatkarzom takim jak ona niepowtarzalną szansę wybicia się. Wychowała się w Częstochowie i tam też stawiała swoje pierwsze siatkarskie kroki. Zachęcała ją do tego babcia, która wraz z dziadkiem zajmowała się nią po śmierci rodziców. Jej tata był kardiologiem, a mama nauczycielką chemii w liceum. Pasją obojga było żeglarstwo. Zginęli podczas sztormu w czasie wakacji, gdy miała trzy latka. Zostawili ją wtedy u dziadków, bo była za mała na takie eskapady. Nie pamiętała już jacy byli, jak się zachowywali. Znała ich jedynie z opowieści babci. Dziadek zmarł dwa dni po jej szesnastych urodzinach. Babcia była silną kobietą i uporała się z jego śmiercią. Pomagała Patrycji w karierze sportowej i cała się dla niej poświęcała.
Gdy dziewczyna zdała maturę otrzymała propozycję grania we włoskiej lidze. Długo się wahała, gdyż nie chciała zostawiać babci samej. Ta jednak nakazała jej żyć własnym życiem. Poza tym uważała, że to jej pomoże zapomnieć o tamtym. Tak więc wyjechała i wróciła dopiero w te wakacje. Propozycję zagrania w Delekcie otrzymała w dniu swoich dwudziestych pierwszych urodzin. Może to i nie był jeden z czołowych klubów siatkarskich w Polsce, ale przecież to przedsięwzięcie jest czymś zupełnie nowym i nie ma jeszcze żadnego lidera. Każda drużyna jest sobie równa. Jednak rzeczywiście większy szum powstaje wokół tych utworzonych przez Skrę, Zaksę czy Resovię. Plusem mieszanych drużyn było tymczasem to, że nikt tak naprawdę nie wiedział czego się można po nich spodziewać.
Andrzej:
Biegł już kolejne okrążenie, a każdy jego mięsień błagał o litość. Trener Makowski był nieprzejednany i kazał mu do końca odbyć karę. Wszyscy gracze już wyszli i hala była pusta. W głowie chłopaka bez przerwy pojawiał się obraz dziewczyny z szatni - Patki. Uśmiechnął się na samą myśl o niej. Różniła się od wszystkich znanych mu dziewczyn i to mu się podobało.
- Dobra, możesz już iść do szatni - krzyknął trener, zabrał swoje notatki i wyszedł.
Andrzej wykończony padł na parkiet. Starał się uspokoić oddech i rozluźnić mięśnie. Sport był jego żywiołem od zawsze. Od małego zawsze musiał być w ruchu. Od początku wiedział, że zostanie sportowcem i tak się jakoś złożyło, że to siatkówka go pochłonęła. Uprawianie sportu zawodowo kosztowało go wiele wyrzeczeń, ale niczego nie żałował. Kochał to co robił. Nie osiągnął jednak jeszcze wszystkiego. Marzył, aby dostać się do reprezentacji. Zdawał sobie sprawę z tego, że aby tego dokonać musi naprawdę ciężko pracować. To mu nie przeszkadzało. Kochał wyzwania. Był też ambitny i zamierzał osiągnąć swe cele.
Bartek:
Przechadzał się samotnie ulicami Moskwy. Wszystko tutaj było takie szare. Ludzie zajęci sobą nie zwracali na niego uwagi, mógł więc w spokoju pomyśleć. A miał o czym.
Wczoraj pokłócił się z Natalią. Była zła, że zamiast pójść na zakupy musiała towarzyszyć mu na hali w czasie jakiejś oficjalnej uroczystości. Rozumiał, że chciała inaczej spędzić swój wolny czas, jemu też do gustu nie przypadła ta sprawa, zwłaszcza, że nic nie rozumiał, bo nie znał rosyjskiego. Potrzebował Natalii, jej bliskości i wsparcia. Ona jednak przez cały czas siedziała naburmuszona, a gdy wrócili do mieszkania rozżalona się na nim wyżyła. Kłótnie z ukochaną wcale nie ułatwiały mu asymilacji w nowym kraju.
Wszedł do piekarni i po długiej męczarni, za pomocą języka migowego, kupił bułki. Wrócił do mieszkania, mając nadzieję, że Natalii złość już przeszła. Zaniósł bułki do kuchni i skierował się do sypialni. Na szafce koło łóżka znalazł karteczkę.
"Wyszłam na spacer. Nie wiem kiedy wrócę. N."
A więc kolejne godziny spędzi samotnie.
Zbyszek:
Szykował właśnie obiad, kiedy Asia weszła do mieszkania.
- Cześć, kochanie - pocałowała go na powitanie, a potem poszła pogłaskać Bobka, który nigdy pierwszy nie przybiegał się z nią przywitać.
- Co gotujesz? - spytała.
- Zwykłe spaghetti - odparł. - Jakoś nie mam dzisiaj weny.
- Nic nie szkodzi - przytuliła się do jego pleców, a pn dalej szykował potrawę.
- Wiesz, znalazłam idealną suknię ślubną - mówiła z zachwytem. - Jutro pójdę z mamą na przymiarkę.
Obrócił się w jej stronę delikatnie, żeby przypadkiem nie zrobić jej krzywdy.
- Cieszę się - powiedział i pocałował ją czule na co zachłannie odpowiedziała. Już po chwili ogarnął ich żar. Ich usta smakowały się nawzajem. Kobieta ściągnęła z niego koszulkę i przejechała dłońmi po jego torsie, aż dotarła do paska od spodni.
- A obiad? - oderwał się od niej na chwilę.
- Poczeka - z uśmiechem wpiła się w jego usta.
Zaniósł ją do sypialni i pozbawił ubrań. Dotykał jej ciała z żądzą w oczach, a ona cała mu się poddawała. W tym momencie miał ochotę na gwałtowny, szybki seks, bez zbędnych czułości. Taki jaki kiedyś stale gościł w jego życiu. Wbił się w nią mocno i w ekstazie poruszał biodrami, a ona jęczała z rozkoszy. Wbijała paznokcie w jego plecy. Poruszał się coraz szybciej, aż w końcu wydał z siebie zwierzęcy ryk i opadł na poduszki. Czuł jak cała pod nim drżała, więc przyciągnął ją do siebie ramieniem. Wtuliła się w niego, a on gładził dłonią jej udo.
- Kocham cię - szepnęła i pocałowała go w klatkę piersiową. W odpowiedzi ucałował czubek jej głowy. Po chwili już spała w jego ramionach zmęczona siłą z jaką odbył się ich stosunek.
Mężczyzna leżąc w bezbrzeżnej ciszy, zdał sobie sprawę, że wypełnia go jedynie pustka. Nie czuł niczego co przez ostatnie miesiące nadawało sens temu związkowi. Jego serce było bryłką lodu, a ciało tylko z przyzwyczajenia zachowywało się tak jak wcześniej. A w środku, tam najgłębiej, gdzie nikt nigdy nie zagląda, tworzyło się jezioro łez. Łez spowodowanych fałszywą miłością.
________________________________________________________________________
To już ostatni "nowi" bohaterowie. Teraz już wszystko będzie się toczyło wokół postaci, które się do tej pory pojawiły. Oczywiście będę przedstawiała różne aspekty funkcjonowania mieszanych drużyn, ale nie jest to najważniejszy wątek opowiadania, więc nie będę poświęcać mu najwięcej czasu.
Jeśli możecie to dajcie znać w komentarzach czy taka długość rozdziałów jest odpowiednia czy lepsze są krótsze, a może dłuższe. Bardzo by mi to pomogło.
Pozdrawiam, K ;)
Zaczyna się świetnie więc z niecierpliwością czekam na nowe rozdziały :) Jeżeli chodzi o długość rozdziałów to mi nie robi różnicy ;) Już nie mogę się doczekać jak to się wszystko potoczy :D Pozdrawiam! I zapraszam do mnie ;)
OdpowiedzUsuńWreszcie Andrzej! ;) Liczę, że będzie go bardzo dużo :)
OdpowiedzUsuńOgólnie ciekawie ;) Niuham, że będzie coś między Andrzejem i Patrycją. No bo musi być jakaś szczęśliwa miłość nie? Bo u Zbyszka i Bartka nie jest zbyt kolorowo.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam, Aga ;)
Zapowiada się ciekawie. Tylu bohaterów na raz? Dobrze, przynajmniej nie będzie nudno.
OdpowiedzUsuńU Bartka i Zbyszka nie jest kolorowo, u Łukasza i Michala również. Cóż... każdy miewa gorsze dni.
Sekcje mieszane? To świetny pomysł, szkoda że w prawdziwym świecie tak nierealny... cóż. Czekam na kolejny rozdział :)
możesz informować? 43125382 lub http://spadajace-szczescie.blogspot.com
pozdrawiam :*
http://kochaj-mnie-mimo-wszystko.blogspot.com/, zapraszam na 4 rozdział :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na korelację trzecią na http://korelacja-zmyslowosci.blogspot.com/. Pozdrawiam, Caroline. ^^
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział zapraszam do siebie i liczę na opinie historie-via-lactea.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuń